Ostatnio wpadła mi w ręce — a raczej w uszy — pewna książka. Nie pierwszy raz, bo chyba już trzeci.Czytałem ją nawet po angielsku, w ramach nauki języka.
Ten podcast nie jest tworzony z perspektywy eksperta.Tworzę go z perspektywy człowieka niedoskonałego —takiego, który poznaje siebie, stara się być lepszy o jeden procent każdego dnia.Z perspektywy badacza. Odkrywcy.
Dzięki temu, że ta książka znów do mnie wróciła, naszła mnie pewna refleksja.
W tamtym roku przeczytałem ponad 50 książek.I to dobrych książek — niektóre nawet kilka razy, bo naprawdę warto było.Mam w głowie pomysł na własny, ciekawy biznes.Ale jest zastój.
Mam bardzo dobrą pracę, mieszkam w fajnym miejscu,mam sporo wolności — a to dla mnie ważne.Ale… nie ma tego biznesu.I choć coś się zmienia, to bardzo, bardzo powoli.
Słyszałem wiele razy od ludzi, którzy odnieśli ogromne sukcesy:„Czytaj 50 książek rocznie o biznesie, a sukces przyjdzie sam.”No i… nie przyszedł.
Może jesteś w podobnej sytuacji?Zastanawiasz się, jak ruszyć z miejsca?
Jeśli tak — możemy sobie pomóc.Zapraszam do kontaktu osoby, które myślą podobnie,mają chęć pogadać, wymienić się pomysłami, stworzyć burzę mózgów.
Książki, o których mówię, to:„Atomowe nawyki”,„Siła nawyku”,„Efekt złożony” (The Compound Effect)i na deser — „Sztuka wzbogacania się” Williama D. Wattlesa.
Te książki zmusiły mnie nie tylko do refleksji,ale też do rewizji mojego codziennego życia.I ze zdziwieniem stwierdziłem, że nie mam nawyków człowieka biznesu. Mało tego — moje życie składa się raczej ze słabych nawyków niż z dobrych.
Odbiegając od biznesu, zauważyłem też,że brakuje mi nawyków prozdrowotnych,dobrych nawyków żywieniowych,czy rytuałów pomagających w nauce języków.Robię coś, ale… powoli.I „powoli” to tutaj dobre słowo.
Zdałem sobie sprawę, że nawyk jest jak kurs samolotu.
Wyobraź sobie, że samolot startuje z Warszawy i leci do Japonii.Nie wiem, ile trwa taki lot — załóżmy, że dziesięć godzin.Pilot po starcie ustawia kurs — wszystko gra.Ale przez nieuwagę zmienia go o jeden stopień. Niby nic, nawet tego nie czuć.
A po dziesięciu godzinach?Zamiast w Japonii — ląduje w Korei Północnej.I tam już nie witają kwiatami, tylko myśliwce Kima sprowadzają go na ziemię.
Ta niewielka, prawie niezauważalna zmiana kursu dała zupełnie inny rezultat.
Tak właśnie działają nawyki. Małe, codzienne rzeczy, które robimy automatycznie —one nas gdzieś prowadzą. Pytanie tylko — gdzie?
Czy pójdę na zakupy pieszo, czy pojadę autem?
Czy po pracy, zmęczony, padnę przed telewizorem z puszką piwa,czy pójdę na pół godziny do lasu?
Czy napiję się kawy z mlekiem i cukrem, zagryzając pączkiem,czy wypiję dobrą, czarną kawę na świeżym powietrzu?
Czy w weekend pójdę się „odstresować” alkoholem,czy pojadę do lasu, odetchnąć świeżym powietrzem?
Czy rano wejdę pod zimny prysznic, budując odporność,czy po poludniu pobiegnę po antybiotyk?
Czy nauczę się dziś czegoś nowego,czy odjadę w objęcia Morfeusza z jakimś mózgojebem z Netfliksa?
Te mikrodecyzje każdego dnia określają nasze miejsce lądowania za 5, 10 lat.Czy wylądujesz w Japonii — w zdrowiu, spokoju i rozwoju, czy w Korei Północnej — z depresją, problemami finansowymi i słabym zdrowiem?
Te problemy nie spadają z nieba. To efekt codziennych, małych powtarzanych decyzji, tych codziennych nawyków .
Jak powiedział William James:
„Całe nasze życie, o tyle, o ile ma ono określoną formę,nie jest niczym więcej, jak zbiorem nawyków.”
I choć bardzo lubię duchowość, prawo założenia i filozofię myśli,to realnie zdaję sobie sprawę z siły nawyków.
Myślę, że mając dobre nawyki, pokazujemy wszechświatowi, że może nam zaufać. Że jesteśmy gotowi i godni dostać to, czego oczekujemy.
W internecie jest masa treści o nawykach.„Nauczę Cię w 21 dni”,„5 kroków do nowego nawyku”…
Sam korzystałem.Ale żaden się nie utrzymał — dopóki nie zrozumiałem jednego: nawyk nie tworzy się w czasie. Tworzy się przez powtórzenia.
Cel nie zmienia wyniku. System — tak. Ludzie z tymi samymi celami mają różne rezultaty, bo różne mają systemy. A system to właśnie zestaw codziennych nawyków.
Nie chodzi o to, żeby schudnąć 10 kilo. Chodzi o to, żeby stać się osobą, która waży 10 kilo mniej. Czyli mieć system, który pomoże schudnąć i pozwoli utrzymać wagę.
Nowy nawyk jest jak małe drzewko, które właśnie wyrosło z ziemi. Łatwo jest je wyrwać z korzeniami, a drzewo, które jest już stare trudno jest ruszyć z miejsca, bo korzenie są głęboko usadowione.
Dlatego przy wprowadzaniu nawyku ważna jest ta powtarzalność, czyli na początku dbamy o konsekwencję, a nie o czas i jakość nawyku, bo konsekwencja spowoduje, że z czasem przyjdzie jakość.
Dokładnie tak samo jest ze starymi złymi nawykami, są one wrośnięte, jak te stare drzewa i zmiana ich trwa po prostu wiele powtórzeń nowego nawyku.
James Clear mówi o czterech prawach zmiany nawyków.Ja opowiem o dwóch nawykach, które mam w swoim życiu.
Pierwszy to zimny prysznic.Każdego ranka, od dwóch lat.
Drugi — nowy. Codzienna poranna aktywność: 5–15 minut kalisteniki albo tai chi.
Zacznę od nawyku, który jest ze mną krócej. Tutaj zastosowałem prawo pierwsze — uczyń to oczywistym i łączenie nawyków (habit stacking). Czyli po prysznicu — od razu wykonuję ćwiczenia. Jest to zawsze następna rzecz zaraz po prysznicu. Dlaczego krótko? Bo krótki czas pomaga robić to codziennie, nie zniechęca. A o to przecież chodzi we wprowadzaniu nowego nawyku, chodzi o to, żeby robić to codziennie.
Zimny prysznic z kolei…To przykład, jak działają wszystkie cztery prawa.
Pierwsze prawo — uczyń to oczywistym. Zaraz po obudzeniu, po odsłonięciu okna — idę pod prysznic. Nie myślę, nie analizuję. Po prostu robię. Łączenie nowych nawyków z czynnościami, które i tak codziennie wykonujemy, to moim zdaniem genialna sprawa. Przed wieczornym prysznicem wprowadziłem nawyk pisania związany z tym projektem, a po prysznicu piszę do innego projektu i naprawdę to działa dobrze i wprowadzanie nawyków staje się prostsze.
Drugie — uczyń to atrakcyjnym. Sam prysznic atrakcyjny nie jest, wiele osób kojarzy wylewanie na siebie zimnej wody zaraz po wyjściu z cipłej pościeli z cierpieniem. Ale to, co dzieje się po zakręceniu wody, to już inna historia.
przeogromna satysfacja, że znowu to zrobiłem,
poczucie, że zrobiłem już coś trudnego i ważnego, a dopiero co wstałem z łózka,
to genialne uczucie przebudzenia, kiedy stoję i czekam aż woda sama zcieknie przed użyciem ręcznika
Trzecie prawo — uczyń to łatwym. Nie szukam motywacji. Znajduję i usuwam opór. Idę pod prysznic od razu po wstaniu. Nie daję umysłowi czasu na wymówki.
Czwarte prawo — uczyń to satysfakcjonującym. Są dwie satysfakcje.
Pierwsza — szybka: energia, siła, pewność siebie.
Druga — długofalowa: zdrowie. Nie choruję. Nie biorę leków. Nie chodzę do lekarza.
Zdrowie to prawdziwa nagroda.I choć nie widać jej od razu,to właśnie tak działają pozytywne nawyki.
Dlatego ważna jest tożsamość —żeby stać się tym gościem, który wchodzi pod zimną wodę każdego ranka. Który wie, że chwilowy dyskomfort to cena spokoju i zdrowia w przyszłości.
Bo takie są właśnie nawyki. Poświęcasz chwilę na coś nieprzyjemnego dzisiaj, żeby potem całe życie było przyjemniejsze.
Nie chciałem w tym podcaście cytować książek ani wypunktowywać rad. Chciałem pokazać, że nawyki to nie modny temat, ale codzienny wybór, który kształtuje naszą przyszłość.





