Z WIZYTĄ W LAVARE DESTYLARNIA LAWENDY – FOTORELACJA
Gdy jesienią ubiegłego roku dowiedziałam się że niedaleko Rzeszowa znajduje się plantacja lawendy, wiedziałam że muszę tam pojechać. Od razu skontaktowałam się z właścicielką i upewniwszy się, że odnajdę tam prawdziwą pasję, bez wahania zaproponowałam wywiad. Anna Rząsa, która od kilku lat prowadzi Lavare Destylarnia Lawendy z radością zgodziła się opowiedzieć mi historię powstania swojej firmy. Wspólnie jednak doszłyśmy do wniosku, że wywiad musimy odłożyć w czasie by poczekać aż lawenda zakwitnie. Czekałam więc wiele miesięcy, ale było warto!
Ania wraz z rodziną ugościła mnie wspaniale. Nasz wywiad przeprowadzałyśmy zbierając lawendę, która następnie została poddana destylacji. Zanim na stronie pojawi się zapis naszej rozmowy, chciałabym podzielić się z Wami krótką fotorelacją którą zamieszczam poniżej.
To właśnie za tymi drzwiami znajduje się destylarnia - królestwo Ani. Miejsce w którym materializują się marzenia, ale nie tylko...
Zanim wyruszyłyśmy na lawendowe pole, trzeba było się trochę przygotować. Ania sprawdza czy mikrofon jest dobrze przypięty i czy dyktafon jest na swoim miejscu. Ja tymczasem robię zdjęcia.
Cały ten kosz musi być wypełniony kwiatami lawendy.
Na plantacji znajduje się 1700 krzewów lawendy. My będziemy obcinać kwiaty z zaledwie kilkudziesięciu.
Kwiaty ścinane są z łodyżkami - tam też znajdują się olejki eteryczne. Obcinając lawendę cały czas rozmawiałyśmy. Ania opowiedziała mi o tym jak powstała plantacja oraz jak wygląda praca w destylarni. Zdradziła mi również swoje plany na przyszłość ale to już w innym wpisie ;)
Na plantacji lawendy tymczasowy dom zlazły też pszczoły.
Kosz już prawie pełny. Znajduje się w nim około 5 kilogramów kwiatów lawendy, co wystarczy na jeden cykl destylacji. Wypełnienie takiego kosza kwiatami to zajęcie czasochłonne ale unoszący się dookoła cudowny zapach lawendy sprawiał, że chwile mijały szybko i to w błogim nastroju.
Kwiaty lawendy ścięte. Teraz czas na przygotowanie się do destylacji. Zawartość całego kosza trzeba umieścić we wnętrzu destylatora. W tym procesie niezbędna jest pomoc jeszcze jednych dłoni...
Dla niedowiarków - cały kosz kwiatów lawendy wciśnięty do destylatora. Ania zawsze może liczyć na pomoc męża Bogusia.
W trakcie jednego procesu destylacji który trwa 2 godziny powstaje 60 ml olejku eterycznego (ta warstwa na górze) oraz ok. 3 litry hydrolatu.
W destylarni Lavare czas szybko upłynął. To było niesamowite spotkanie i bardzo ciekawy wywiad przeprowadzony w cudownych okolicznościach przyrody. Na pożegnanie Ania obdarowała mnie hydrolatem i rzecz jasna bukietem lawendy - aby jej zapach towarzyszył mi na dłużej :)
Aniu, Bogusiu - bardzo Wam dziękuje za możliwość uczestniczenia w tym niemalże magicznym procesie jakim jest destylacja!
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza